sobota, 21 kwietnia 2012

5. - Dyskoteka..
Część druga | Ilość części dwie!

Jak wam się podoba? ^.^

Wesołych świąt;*!!aa

Hmm.. Nie mam siły tego sprawdzać, ale dobra..
Odpowiedzi na komentarze:
Oliwia: Dzięki, że mnie wspierasz ;*.. Jeżeli myślałaś, że Bill i Adam pójdą do łóżka to się mylisz.. Nie wiem, kiedy ich wsadzę „pod kołdrę”, ale wiem jedno… Będzie to ostra i gwałtowna zabawa ^  ^.

<lol2> Muszę częściej straszyć ludzi za wiechą <lol2>!

Rozdział: 5. – Dyskoteka. Cz. 2 z 2.
Bill:
            Adam rozglądał się zaciekawiony po wnętrzu dyskoteki. Zastanawiałem się czy będziemy tu długo, bo już mnie głowa pękała od głośnej muzyki. Ciemne pomieszczenie, nie dla tego, że było ciemno, ale dla tego, że ściany były czarne z namalowanymi gdzieniegdzie napisami w stylu gotyckim. Po prawej był DJ, a po lewej bar. Muzyka była głośna, aż uszy pękały.
-          Chodź! – Wrzasnął Adam przekrzykując muzykę i pociągnął mnie do baru. Zaczerwieniłem się, gdy zobaczyłem prawie nagie dziewczyny, tańczące na rurach lub popijające drinki z palemkami. Adam usiadł na wysokim, brązowym, barowym krześle i zamawiał dwa drinki z papai, i z melonem. Barmanka zatrzęsła bombonami i nalała wódki, a później soku z papai do naczynia i zaczęła nim trząść­, a gdy skończyła, uśmiechnęła się lekko.
-          Proszę.. – Powiedziała ponętnym szeptem nalewając do dwóch szklaneczek, drinka. Adam zapłacił i zabrał je z uśmiechem. Podał mi jednego.
-          Chodźmy gdzieś usiąść!
            Dojrzał dwie puste kanapy i zabrał mnie tam. Adam rozwalił się na jednej z nich.
- Dzięki.. – Uśmiechnąłem się do Adama. Usiadłem obok niego.
- Nie słyszę! – Krzyknął.
- Mówię, że dziękuję! – Powtórzyłem, tym razem głośniej, po czym upiłem pierwszego łyka napoju. Gardło zaczęło palić mnie niemiłosiernie.
- Aha! – Skinął mi głową.
            W klubie było mnóstwo osób, gdzieś mi śmignęła blond włosa głowa mojego kumpla, Tommy'ego, który tańczył wśród kolorowych świateł i dziwkarsko ubranych lasek. Adam wypił swojego drinka i pociągnął mnie na parkiet. Ludzie tańczyli. Ich napalone męskie i damskie ciała ocierały się zarówno o siebie, jak i o mnie. Nie chciałem tańczyć, ponieważ… Ehh… Nie potrafiłem, nie chciałem. Adam z tego, co zauważyłem, poruszał się świetnie. Jego ciało poruszało się w takt piosenki. Adam patrzył na mnie z … jawnym pożądanie i seksem. Jego usta były rozchylone. Na moim karku pojawiły się krople zimnego potu. Czarnowłosy złapał mnie za rękę i pociągnął mnie do siebie. Pisnąłem; przestraszyłem się. Piosenka się skończyła i poleciała następna. Adam obracał mną w takt piosenki. Szybko mną balansował. Ocierał się, okręcał, obejmował mnie w pasie. Nagle pochylił się nade mną. Jego usta znalazły się tuż przy mojej szyi. Kawałek skończył się szybko.
-          Jesteś niesamowity… – Szepnąłem, ale kiedy dotarło do mnie, co powiedziałem. Dobrze, że mnie usłyszał, bo i tak byłem już czerwony.
            Adam znów pociągnął mnie do siebie.
***
-          Idziemy do domu?! – Zapytałem około 2:00 zmęczonym i lekko pijanym głosem. Adam skinął mi głowo i oma się nie wyjebał, na schodach, prowadzących z wyjścia dyskoteki. Chłodne, kwietniowe powietrze uderzyło mnie z całej siły w twarz. Brrr…
            Szliśmy powoli, ulice były puste. Jedynie latarnie dawały cień światła. Adam był oparty o moje ramię. Gadała jakieś pierdoły i wybuchał śmiechem. Sięgnąłem do kieszeni spodni i wyciągnąłem pęk kluczy, tylko po to, żeby otworzyć jednym z nich drzwi, a później rzuciłem kluczami na szafkę. Zdjąłem Adamowi buty, z siebie ściągnąłem kurtkę. Wziąłem Adama do gościnnego pokoju, gdzie aktualnie spał. Pchnąłem go na łóżko. Adam od razu został zwalony z nóg. Już nigdy więcej nie będzie pił!
***
Adam:
            Bill, odprowadził mnie do łóżka, na które padłem niemalże od razu zasypiając. Okryto mnie kołdrą.
***
Obudziły mnie poranne, promienie, wschodzącego słońca i potworny ból głowy. Najpierw uchyliłem, ale sekundę później zacisnąłem powieki i jęknąłem. Bill wszedł do pokoju, a ja westchnął ciężko uchylając powieki.
-          Tabletki i woda, później idź spać … – Uśmiechnął się i odwrócił do mnie plecami i przy drzwiach rzucił. – Idę pobiegać, wracam za jakiś czas..
-          Bill?
-          Hmm..?
-          Dzięki. – Padłem na po duszki i łyknąłem dwie tabletki przeciw bólowe, które popiłem wodą i wróciłem do spania.
***
Bill:
            Tom obudził mnie o 6:30 przez sms-a. Napisał mi, że u niego wszystko super, i że kupił wielkiego, czarnego, pluszowego psiaka, z powodu, iż miałem alergię na sierść psów i innych zwierząt, to nie mogłem. Potem napisał, że znalazł sobie laskę do – i tu się zarumieniłem, ja, kto ja – pieprzenia. Poszedłem do kuchni. Przespałem niecałe trzy i pół godziny. Zrobiłem sobie kawę i wypiłem ją, a następnie spojrzałem na magiczny wschód słońca. Wyglądał magicznie. Najpierw na ciemnym niebie zaczęły znikać ciemne chmury, zastępując je czerwonymi, pięknymi kolorami. Stopnia czerwień była zastępowana przez pomarańcz oraz żółć, a następnie, gdy kula wynurzyła się całkowicie, niebo przybrało odcień cudownego błękitu.
            Odwróciłem się tyłem do okna i złapałem za butelkę z wodę i jakieś tabletki przeciwbólowe, które wyciągnąłem z apteczki w łazience na dole i zaniosłem je Adamowi. Ciekawe czy śpi?
            Wyszedłem z łazienki i ruszyłem, po schodach w kolorze mahoniowym, do gościnnego pokoju. Nie spał. Leżał na wznak i przesłaniał oczy, lewą ręką, masując skronie.
-          Tabletki i woda, później idź spać … – Uśmiechnąłem się i odwróciłem. – Idę pobiegać, wracam za jakiś czas.. – I już byłem przy drzwiach.
-          Bill?
-          Hmm..?
-          Dzięki. – Usłyszałem dźwięk upadku na poduszki i uśmiechnąłem się, po czym wyszedłem zamykając cicho drzwi. Poszedłem do siebie. Do końca korytarza i w prawo. Postanowiłem na serio, pójść pobiegać. Ciekawe jak duże zakwasy mnie czekają?
            Ubrałem czarny dres i białe adidasy z czarnym nieokreślonym wzorkiem z boku.­ Zawiązałem buty i poszedłem na podwórko. Zacząłem rozciągać, robiłem mięśnie; skłony i takie tam. Gdy skończyłem, postanowiłem biec w stronę parku. Ja w przeciwieństwie do brata, który wybierał siłownie i dosyć mocno pakował, wolałem parki i lasy. W drodze powrotnej zahaczę o las, pomyślałem wkładając słuchawki, od telefonu do uszu i włączyłem muzykę. Wiatr delikatnymi ruchami, jakby ktoś je całował, muskał moje policzka. W tedy pomyślałem o Adamie…
Przystojny, miły, młody, mężczyzna… Ciekawe, jak całuję… Aaaa!! Co? Ja to pomyślałem!? Nie! Nie! Nie! Ty nie możliwe, ja nie jestem pedałem! Tylko, kto był w tych snach? To nie możliwe. Jasna cholera..
Dobiegłem do bramy wyjściowej z parku. Teraz do lasu.
On mi nie może się śnić! Chyba muszę iść do psychiatry albo do psychologa. Skończyłem o nim myśleć i wbiegłem do lasu.
Piękne, osłonięte koronami drzew miejsce, które miało swój urok. Nie chodziło tu tylko o przyrodę, ale o magię miejsca. Wysokie, piękne drzewa, gdzieś w oddali było słychać szum liści, a to wiewiórka przebiegła mi pod nogami. O tak! Lubiłem takie miejsca. Szłoby tu zrobić piknik z Adamem. Oh! Szlag! Znowu on.
…******…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz