1. Sorry,
że tak dług.
2. Wiem,
że w notce jest pełno błędów, ale nie mam siły tego sprawdzać – Może jutro sprawdzę..
:D
3. Miłego
czytania..
Rozdział: 6. – Piknik..
Adam:
W
Niedziele zrobiłem sobie śniadanie, ubrałem się w czarne bokserki, koszulę w
panterkę i czarne spodnie. Bosko! Bill wrócił, przed obiadem. Rzuciłem pomysłem
na piknik. Piwo, kanapki, herbatka, woda, sok, owoce. Bill poszedł się o kąpać,
a gdy wrócił, ja siedziałem w jadalni, jedząc kanapki i popijając to colą.
Chłopak uśmiechnął się do mnie i oparł się o ścianę.
- Smacznego..
– Westchnął.
Podziękowałem
chłopakowi i uśmiechnąłem się, po czym zjadłem śniadanie. Bill poszedł do
siebie, żeby się ubrać. Gdy wrócił wyglądał ślicznie. Czarny przylegający
T-shirt, białe rurki oraz tego samego koloru skarpetki z Nike. W ogóle to Bill
był doskonały. Brązowe oczy, czarne włosy, lekko zarysowana, ale jednak
dziewczęca sylwetka.
Zjadłem
i poszedłem do kuchni, żeby wsadzić naczynia do zmywarki, gdy to zrobiłem,
otrzymałem sms-a od Krisa:
„Hej! Przyjdźcie na
basen z tym twoim pięknym ;)”
Odpisałem, że mi
się nie chcę, a poza tym robimy piknik. Bill robił już kanapki dla mnie z
szynką i serem, dla niego z serem, pomidorem i kapustą. Po chwili otrzymałem
kolejnego sms-a.
„To pójdziemy z
wami..”
- Bill?
- Co
powierz na piknik, ale nad wodą?
Bill:
Zastanowiłem się nad tą propozycją. Może być
fajnie..
- Może
być… Zrobiłem. – Sięgnąłem po koszyk. Adam
coś szybko wystukał na klawiaturze swojego telefonu. Westchnąłem i wsadziłem:
Sałatkę owocową, kanapki, cole i piwo, wylądowały we wnętrzu kosza. Adam
dołożył jeszcze koc i było wszystko gotowe!
***
Adam
rozłoży koc w lesie, a ja wyciągnąłem się na nim, kładąc ręce pod głowę, a te
na poduszce.
- Mmm… Ale fajnie. – Uśmiechnąłem się.
- Mhm… – Westchnął. – Bill, mogę
zaprosić przyjaciela Tommyego?
- Tommyego? Pewnie, to szalenie miły
chłopak… – Uśmiechnąłem się.
- To raz po nich zadzwonię..
- Mhm… – Odparłem i sięgnąłem do
koszyka, biorąc sobie picie i kanapkę. Adam poszedł zadzwonić. Gdy wrócił
musiałem chyba zasnąć, bo gdy się ocknąłem, on miał moją głowę na swoich
kolanach. – Hmm? – Ziewnąłem. Jego niebieskie,
piękne oczy wpatrywały się we mnie z uśmiechem. Zarumieniłem się i usiadłem.
- Ślicznie się
rumienisz… – Ziewnął.
***
Zjedliśmy pół koszyka, gdy przyszedł
Tommy oraz przyjaciel Adama, Kris Allen. Chłopak posłał mi niepewne spojrzenie.
Adam:
Posłałem mu nie pewny uśmiech.
Chłopak westchnął i spojrzał mi w oczy. Jego czekolada zmieszała się z moimi
tęczówkami. Odetchnąłem i odwróciłem wzrok. Opadłem na koc i wziąłem łyka wody.
- Andy, dawaj jakiś film… – Ziewnąłem.
- Poczekaj, szukam.. – Mruknął bawiąc
się laptopem Tommyego.
- Tommy, dlaczego nas opuściłeś? Wiesz,
wtedy, gdy… – Blondyn przerwał mi, gapiąc się w moje pomalowane oczy.
- Mama dostała awans i musieliśmy się
przeprowadzić… – Westchnął.
- Aha…
- O, to jest dobre. – Bill wskazał na
jakiś film, na ekranie laptopa, swoim długim czarnym, pomalowanym na czarno
paznokciem.
- Lissi und der wilde
Kaiser? O czym
to?
- To film,
opowiadający dość komediowy oraz luźny sposób historię życia Cesarzowej Sissi.
– Odparł chłopak , a Kris
włączył film.
***
Bill:
Leżałem na łóżku i spałem. Obudził mnie
huk. Burza. Pierwsze krople deszczu uderzył w szybę mojego pokoju. Bałem się burzy. Wstałem więc z płaczliwą miną pobiegłem do Adam, który spał w pokoju obok, mojego.
- Adam? – Zapytałem cicho, uchylając drzwi do jego
pokoju.
- Hmm…? – Mruknął, uchylił powieki i
ziewnął.
- Śpisz?
- Nie. Znaczy nie śpiewcale, a co?
- Mogę się przytulić? Boję się burzy…
- Nie. Znaczy nie śpiewcale, a co?
- Mogę się przytulić? Boję się burzy…
Adam spojrzał raz na mnie, raz w
wielkie okno, za który znów huknęło. Ja rzuciłem się Adama, mocno tuląc się do niego.
Bałem się spazmatycznie łapałem powietrze. Zdziwiony Adam objął mnie w pasie, a
widząc mój strach, przytulił mnie do siebie, ukrywając moje ciało w swoich ramionach. Wpakował mnie pod
swoją kołdrę i okrył mnie nią. Siłą woli zamknąłem oczy i zasnąłem chyba, bo gdy
znów uchyliłem moją czekoladą rozkosz (Ahh! Ta skromność ^^) to był świt.
- Hej… – Powiedział Adam, mrużąc oczy.
- Cześć… – Uśmiechnąłem się, szczerząc
białą klawiaturę.
"Uśmiechnąłem się, szczerząc biała klawiaturę" - haha, to zdanie mnie zabiło. XD
OdpowiedzUsuńOd razu widać, że spodobali się sobie wzajemnie. Opowiadanie jest taakie słodkie. Najbardziej jak Bill wszedł pod kołdrę Adama - przeurocze po prostu. ;)
Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy. :D