piątek, 20 kwietnia 2012

2. - Genialna noc..

2. - Genialna noc..
Jest mi przykro, że nie ma komentarzy.. Czemu mnie nikt nie czyta?! Aż tak źle piszę? Moje opowiadania.. Myślę, że one nie są aż takie złe.

Jak nie będzie do 01.kwietnia.2012r., żadnego komentarza, to pierdole to kończę z tym opowiadaniem!

Tak jest ciężko napisać kilka miłych słów?

Ludzie no bez przesady!!
Uwaga poniższa informacja jest przestarzała!:
Mam godzinę: 04.05, rano; dnia: 02.07.12r., a ja się biorę za sprawdzania  ;))) – Wiem, dziwna jestem, ale przespałam pół dnia :D. Myślę, że około: 5.00, będę pisać kolejną notkę;))..
Rozdział: 2. - Genialna noc..
Adam:
            Mój przyjaciel, Kris Allen zapisał nas na wycieczkę do Niemiec. Rozbieganym spojrzeniem patrzyłem na torbę i sprawdzałem czy aby niczego nie zapomniałem; bielizna, jest, ubrania są, laptop mam, zasilacz i ładowarka do laptopa, jest! Jedzenie kupie dzisiaj po szkole. Karta kredytowa, portfel, pieniądze, mam. Dobra posiadam już wszystko.
            Miałem same A*, z języka niemieckiego. Lubiłem ten język pomimo trudności, jakie mi sprawiała wymowa niektórych słówek. Zawsze marzyłem, żeby jechać do Niemiec. Powrzucałem wszystko do torby, zapiąłem ją, wstałem z łóżka i zrobiłem sobie kolację.
Właśnie zapomniałem się przedstawić: nazywam się Adam, a moje nazwisko, Lambert. Tak, ten Lambert. Moja matka, – kochana kobieta – jest projektantką mody, jej imię to Leli, a moim ojcem jest również pracownik tej samej branży, a nazywa się on Novatel Wireless Eber Lambert, dokładniej jest pracownikiem mojej mamy. Mieszkamy w dużej willi z dwoma basenami, w Indianapolis w stanie Indiana.
-           Mamo, chcesz coś do jedzenia?! – Krzyknąłem do kobiety, która była akurat w domu.
-           Nie, dziękuję kochanie… – Krzyknęła, a ja wziąłem jedną z kanapek do ust. – Mamo, podpiszesz mi, coś? – Zapytałem niepewnie.
-           Dobrze, ale mi się śpieszy.. – Kobieta przeleciała przez kuchnie jak pershing, łapiąc szybko za kubek z kawą i pijąc go, dość łapczywie, podpisała mi zgodę na wycieczkę. Wziąłem sobie jedzenie.
***
            Przeciągnąłem się i usiadłem na łóżku. Odpaliłem laptopa, sprawdziłem szybko newsy w Internecie, wiadomo, od rana do wieczora trzeba się lenić, a gdy trzeba iść do szkoły, to a) nie jest się nigdy, ale to nigdy wyspanym, b) Nie ma się informacji i c) trzeba brać kierowcę, tylko po to, żeby podrzucił Cię trzy przystanki dalej, bo ty sam nie dojdziesz z powodu zasypiania na siedząco. Byłem pieprzonym samoukiem, a nie, że trzeba mnie było zmuszać do wszystkiego. Rok temu zdobyłem złoty pas karate, a dwa lata temu zło to na szkolnej olimpiadzie. Po sprawdzeniu wszystkiego, umyłem się, ubrałem i wyszedłem z domu. Czarne, cholernie obcisłe spodnie i tego samego koloru koszulka na krótki rękaw. Tak… Jestem gejem. Wszyscy w szkole o tym wiedzą i nikt nie ma do tego obiekcji.
            Zapukałem w czarną szybę samochodu, a gdy ta została opuszczona spojrzałem do środka a widząc szeroko uśmiechniętego mężczyznę, skinąłem mu głową i powiedziałem prosząco, aby podrzucił mnie do szkoły. Widząc mój wyraz twarzy, mężczyzna parsknął śmiechem i pokiwał potakująco głową, żebym wsiadał. Usiadłem na miejscu z tyłu limuzyny, opychając się żelkami. O tak, kolejny plus bycia bogatym siedemnastolatkiem!
***
Przymknąłem drzwi z samochodu i ruszyłem do szkoły. Już od progu przywitała mnie roześmiana gęba mojego przyjaciela - Krisa Allena, o którym już wcześniej wspominałem. Przywitaliśmy się sztamą. Allen miał swój własny zespół, co prawda szkolny, ale zawsze jest. Lubiłem słuchać jak ten siedemnastolatek śpiewa Kris, miał ciemno brązowe włosy aktualnie czarną, skórzana kurtkę czarne jeansy i wyszczerz na mordzie, a co za tym idzie piękne białe zęby. Szatyn i ja znaliśmy się od zawszę.
-           Co to, nowe ciuchy? – Zaczął.
-           A może najpierw „Witam, Panie i władco”?.. – Zaśmiałem się.
-           Taak.. Siema. Ale i tak fajne są – Uśmiechnął się. – Chodźmy na lekcję..
-           Okay. – Westchnął cicho i weszliśmy do szkoły.
***
            Chemia, Biologia, Historia, godzina wychowawcza i Język Niemiecki. Na tym przed ostatnim dowiedziałem się, do kogo jadę, gdzie jest miejsce zbiórki, na ile jadę, o której mamy planowany od lot z skąd i o której porze.
            A więc, po kolei: Jadę do niejakiego Billa Kaulitza. W Los Angeles, w stanie California, mieliśmy mieć zbiórkę o godzinie 3:30. Jechałem początkowo na tydzień, jeżeli się tej osobie, która będzie mieszkać u mnie spodoba, oraz mi również, to będziemy mogli to przedłużyć do końca roku, szkolnego. Zbiórkę mieliśmy już na lotnisku, a wyjazd do Niemczech o godzinie 4:25.
            Po szkole z przyjacielem ruszyliśmy do sklepu. Kupiliśmy sobie jedzenie i picie, na dzisiejszą noc i następnych kilka dni. Cały czas chodziła przy mnie ochrona. No cóż… W końcu jestem synem projektantki mody.
Kupiłem chleb, nuttele, ciasteczka, biszkopty, piwo, popcorn, 0,5 cole razy dwie zgrzewki, fajki, gumy do żucia i pizze, taką do jedzenia na zimno.
***
-           Zostaniesz na noc? – Zapytałem przyjaciela, sącząc piwo z butelki i leżąc na łóżku, na brzuchu, jednocześnie machając nogami w powietrzu.
-           Jak chcesz… – Westchnął i machnął ręką siedząc na wysokim, barowym krześle. W ręce miał butelkę. Allen miał słabą głowę, jeśli chodzi o alkohole. Ja miałem średnio słabą, ale mocniejszą, niż on. Jak on wymiękał już przy połowie pierwszego piwa, to ja między trzecim, a piątym.
            Spojrzałem na zegarek. Hmm.. 20.15. Wziąłem telefon i zadzwoniłem do rodziców chłopaka, którym oznajmiłem, że ich syn zostaję u mnie na noc, a później dodałem, że za chwilę przyjedzie kierowca, który zabierze torby, Krisa. Chłopak w tym czasie dobrał się do paczki z popcornem, a ja w tym czasie zadzwoniłem do kierowcy i poprosiłem go grzecznie, żeby pojechał po torby szatyna.
-           Co robimy? – Zapytał schodząc barowego krzesła i walając się obok mnie.
-           Dzięki.. – Rozłączyłem się i wrzuciłem telefon do plecaka, który stał, obok biurka. – A co chcesz? Grać na PS3 czy oglądać film? – Odparłem
-           Film. – Ziewną.
-           Okay.. A co?
-           Piła VI…**
Skinąłem mu głową. Wstałem z łóżka i podszedłem do telewizora. Przykucnąłem i wyciągnąłem z szafki pudełko z filmami. Po chwili znalazłem odpowiednią płytkę DVD, którą wsadziłem do odtwarzacza, chwilę później włączając przerażający horror.
Położyłem się, obok, Krisa, który oparł głową na mojej klatce piersiowej.
-           Co robisz? – Zapytałem zdziwiony, ale odrywałem oczu od zaczynającej sceny filmu, gdzie był dwóch chłopaków i dziewczyna, którzy byli zamknięci w szklanym pomieszczeniu. Dziewczyna się nagle obudziła i spojrzała w dół wrzeszcząc przeraźliwie, co uruchomiło zegar, który odmierzał czas, do końca ich istnienia. Młodzi mężczyźni się ocknęli i spojrzeli po sobie z nienawiścią. Wrogowie. Hmm… Jigsaw opowiedział im, co mają zrobić. Obaj młodzieńcy sprzeczali się przepychając piły między sobą, a dziewczyna tylko dolewała oliwy do ognia wzniecając, co chwila to jednego, to drugiego. W końcu obaj zabili dziewczynę, która wrzeszczała jeszcze chwilę po tym jak obaj nastolatkowie zostali rozkuci.***
            Allen uniósł się na rękach i spojrzał na mnie pijackim lekko spojrzeniem.
-           Ja… – Patrzył na mnie z bliska… Takim, takim nie odgadnionym wzrokiem. – … Chce spróbować całować się z tobą, Adam.. – Ostawił piwo, a raczej jego pustą butelkę na szafeczkę nocną i pochylił się nade mną.
-           Kris, co ty… – Szepnąłem cicho i złapałem go w pasie, tak, aby nie spadł. Ten pochyliłem się nad mną i pocałował mnie namiętnie.
Po chwili odwzajemniłem jego pocałunek.
***
            Obudziłem się około godziny pierwszej w nocy. Dwie godziny do odjazdu. Właściwie mamy półtorej godziny. Z westchnieniem chciałem obudzić szatyna, który spał mocno wtulony we mnie, ale z rezygnowałem. Niech pośpi jeszcze pół godziny, a gdy się umyję to i jego obudzę.
Westchnąłem ciężko… On i ja… Nieee…! Nie może być. Spojrzałem na przyjaciel, który przykleił się do mojego ramienia. Będę go musiał zapytać, co on do mnie tak naprawdę do mnie czuję. Obudziłem go równo o godzinie 01:30, gdy ja sam wyszedłem z łazienki.
-           Rusz się… – Mruknąłem cicho. – Bo Ci naleśniki zjem.
-           NALEŚNIKI!! – Wrzasnął, gwałtownie siadając na łóżku. Ja buchnąłem śmiechem. Nigdy się nie nauczy tego, że jego ukochane naleśniki, mogę mu zrobić zawsze i praktycznie tylko dla niego?
Ja nie jadam naleśników na śniadanie. Wolę kromkę z nuttelą i gorące mleko, ewentualnie kakao.
            Gdy wyszliśmy z domu była druga w nocy. Ciągnąc torbę na kółkach do samochodu i niosąc plecak na plecach, zapytałem przyjaciela, u kogo będzie mieszkał. On zrobił zdziwioną minkę i odparł, że nie sprawdził tego. Dodał jednak, że sprawdzi w samolocie.
-           A ty, u kogo mieszkasz.. – Zapytał z uśmiechem.
-           U jakiegoś Billa Kaulitza.. Hmm… Mam jego zdjęcie w teczce. Śliczny jest… – Mruknąłem cicho.
-           Mhm..
            Stanęliśmy między limuzyną, a samochodem sportowym. Zapytałem przyjaciela, jakim autem chce jechać. On wskazał mi na czarny samochód z przyciemnianymi szybami.
-           Jak chcesz.. – Stuknąłem w szybę paznokciem, pomalowanym na czarno. Uchylił mi zaspany mężczyzna.
-           Słucham? – Uśmiechnął się.
-           Potrzebujemy z Krisem, podwózki na lotnisko w Los Angeles… – Uśmiechnąłem się szeroko, ale prosząco. Mężczyzna uśmiechnął się i skinął mi głową, żebyśmy wsiadali. Usiadłem z przyjacielem na miejscu, ówcześnie pakując bagaże do bagażnika. Następnie odjechaliśmy w stronę lotniska.
… ******…
*A – W stanach zjednoczonych o ile się nie mylę, jest system alfabetyczny (TABELA PONIŻEJ)
System cyfrowy:
System alfabetyczny:
1
F
2
E
3
D
4
C
5
B
6
A
**Piła VI – O ile się nie mylę, jest to ostatnia część SAW (piła). Horror amerykański, z 2011r – Polecam ten film, jest zajebisty!
***Taki mini spojler ;]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz