2. - Genialna noc..
Jest mi
przykro, że nie ma komentarzy.. Czemu mnie nikt nie czyta?! Aż tak źle piszę?
Moje opowiadania.. Myślę, że one nie są aż takie złe.
Jak nie
będzie do 01.kwietnia.2012r., żadnego komentarza, to pierdole to kończę z tym opowiadaniem!
Tak jest ciężko napisać kilka miłych słów?
Ludzie no bez przesady!!
Uwaga
poniższa informacja jest przestarzała!:
Mam godzinę: 04.05, rano; dnia: 02.07.12r., a ja się
biorę za sprawdzania ;))) – Wiem, dziwna
jestem, ale przespałam pół dnia :D. Myślę, że około: 5.00, będę pisać kolejną
notkę;))..
Rozdział: 2. - Genialna noc..
Adam:
Mój przyjaciel, Kris Allen zapisał
nas na wycieczkę do Niemiec. Rozbieganym spojrzeniem patrzyłem na torbę i
sprawdzałem czy aby niczego nie zapomniałem; bielizna, jest, ubrania są, laptop
mam, zasilacz i ładowarka do laptopa, jest! Jedzenie kupie dzisiaj po szkole.
Karta kredytowa, portfel, pieniądze, mam. Dobra posiadam już wszystko.
Miałem same A*, z języka
niemieckiego. Lubiłem ten język pomimo trudności, jakie mi sprawiała wymowa
niektórych słówek. Zawsze marzyłem, żeby jechać do Niemiec. Powrzucałem wszystko
do torby, zapiąłem ją, wstałem z łóżka i zrobiłem sobie kolację.
Właśnie zapomniałem się przedstawić: nazywam się Adam,
a moje nazwisko, Lambert. Tak, ten Lambert. Moja matka, – kochana kobieta –
jest projektantką mody, jej imię to Leli, a moim ojcem jest również pracownik
tej samej branży, a nazywa się on Novatel Wireless Eber Lambert, dokładniej
jest pracownikiem mojej mamy. Mieszkamy w dużej willi z dwoma basenami, w
Indianapolis w stanie Indiana.
- Mamo, chcesz coś do jedzenia?! –
Krzyknąłem do kobiety, która była akurat w domu.
- Nie, dziękuję kochanie… – Krzyknęła,
a ja wziąłem jedną z kanapek do ust. – Mamo, podpiszesz mi, coś? – Zapytałem
niepewnie.
- Dobrze, ale mi się śpieszy.. –
Kobieta przeleciała przez kuchnie jak pershing, łapiąc szybko za kubek z kawą i
pijąc go, dość łapczywie, podpisała mi zgodę na wycieczkę. Wziąłem sobie
jedzenie.
***
Przeciągnąłem się i usiadłem na
łóżku. Odpaliłem laptopa, sprawdziłem szybko newsy w Internecie, wiadomo, od
rana do wieczora trzeba się lenić, a gdy trzeba iść do szkoły, to a) nie jest
się nigdy, ale to nigdy wyspanym, b) Nie ma się informacji i c) trzeba brać
kierowcę, tylko po to, żeby podrzucił Cię trzy przystanki dalej, bo ty sam nie
dojdziesz z powodu zasypiania na siedząco. Byłem pieprzonym samoukiem, a nie,
że trzeba mnie było zmuszać do wszystkiego. Rok temu zdobyłem złoty pas karate,
a dwa lata temu zło to na szkolnej olimpiadzie. Po sprawdzeniu wszystkiego, umyłem
się, ubrałem i wyszedłem z domu. Czarne, cholernie obcisłe spodnie i tego
samego koloru koszulka na krótki rękaw. Tak… Jestem gejem. Wszyscy w szkole o
tym wiedzą i nikt nie ma do tego obiekcji.
Zapukałem w czarną szybę samochodu,
a gdy ta została opuszczona spojrzałem do środka a widząc szeroko uśmiechniętego
mężczyznę, skinąłem mu głową i powiedziałem prosząco, aby podrzucił mnie do
szkoły. Widząc mój wyraz twarzy, mężczyzna parsknął śmiechem i pokiwał
potakująco głową, żebym wsiadał. Usiadłem na miejscu z tyłu limuzyny, opychając
się żelkami. O tak, kolejny plus bycia bogatym siedemnastolatkiem!
***
Przymknąłem drzwi z samochodu i ruszyłem do szkoły.
Już od progu przywitała mnie roześmiana gęba mojego przyjaciela - Krisa Allena,
o którym już wcześniej wspominałem. Przywitaliśmy się sztamą. Allen miał swój
własny zespół, co prawda szkolny, ale zawsze jest. Lubiłem słuchać jak ten
siedemnastolatek śpiewa Kris, miał ciemno brązowe włosy aktualnie czarną,
skórzana kurtkę czarne jeansy i wyszczerz na mordzie, a co za tym idzie piękne
białe zęby. Szatyn i ja znaliśmy się od zawszę.
- Co to, nowe ciuchy? – Zaczął.
- A może najpierw „Witam, Panie i
władco”?.. – Zaśmiałem się.
- Taak.. Siema. Ale i tak fajne są –
Uśmiechnął się. – Chodźmy na lekcję..
- Okay. – Westchnął cicho i weszliśmy
do szkoły.
***
Chemia, Biologia, Historia, godzina wychowawcza i Język Niemiecki. Na tym przed
ostatnim dowiedziałem się, do kogo jadę, gdzie jest miejsce zbiórki, na ile
jadę, o której mamy planowany od lot z skąd i o której porze.
A więc, po kolei: Jadę do niejakiego Billa Kaulitza. W Los Angeles, w stanie
California, mieliśmy mieć zbiórkę o godzinie 3:30. Jechałem początkowo na
tydzień, jeżeli się tej osobie, która będzie mieszkać u mnie spodoba, oraz mi również,
to będziemy mogli to przedłużyć do końca roku, szkolnego. Zbiórkę mieliśmy już
na lotnisku, a wyjazd do Niemczech o godzinie 4:25.
Po szkole z przyjacielem ruszyliśmy
do sklepu. Kupiliśmy sobie jedzenie i picie, na dzisiejszą noc i następnych
kilka dni. Cały czas chodziła przy mnie ochrona. No cóż… W końcu jestem synem
projektantki mody.
Kupiłem chleb, nuttele, ciasteczka, biszkopty, piwo,
popcorn, 0,5 cole razy dwie zgrzewki, fajki, gumy do żucia i pizze, taką do
jedzenia na zimno.
***
- Zostaniesz na noc? – Zapytałem
przyjaciela, sącząc piwo z butelki i leżąc na łóżku, na brzuchu, jednocześnie
machając nogami w powietrzu.
- Jak chcesz… – Westchnął i machnął
ręką siedząc na wysokim, barowym krześle. W ręce miał butelkę. Allen miał słabą
głowę, jeśli chodzi o alkohole. Ja miałem średnio słabą, ale mocniejszą, niż
on. Jak on wymiękał już przy połowie pierwszego piwa, to ja między trzecim, a
piątym.
Spojrzałem na zegarek. Hmm.. 20.15.
Wziąłem telefon i zadzwoniłem do rodziców chłopaka, którym oznajmiłem, że ich
syn zostaję u mnie na noc, a później dodałem, że za chwilę przyjedzie kierowca,
który zabierze torby, Krisa. Chłopak w tym czasie dobrał się do paczki z
popcornem, a ja w tym czasie zadzwoniłem do kierowcy i poprosiłem go grzecznie,
żeby pojechał po torby szatyna.
- Co robimy? – Zapytał schodząc
barowego krzesła i walając się obok mnie.
- Dzięki.. – Rozłączyłem się i
wrzuciłem telefon do plecaka, który stał, obok biurka. – A co chcesz? Grać na
PS3 czy oglądać film? – Odparłem
- Film. – Ziewną.
- Okay.. A co?
- Piła VI…**
Skinąłem mu głową. Wstałem z łóżka i podszedłem do
telewizora. Przykucnąłem i wyciągnąłem z szafki pudełko z filmami. Po chwili
znalazłem odpowiednią płytkę DVD, którą wsadziłem do odtwarzacza, chwilę
później włączając przerażający horror.
Położyłem się, obok, Krisa, który oparł głową na mojej
klatce piersiowej.
- Co robisz? – Zapytałem zdziwiony, ale
odrywałem oczu od zaczynającej sceny filmu, gdzie był dwóch chłopaków i dziewczyna,
którzy byli zamknięci
w szklanym pomieszczeniu. Dziewczyna się nagle obudziła i spojrzała w dół wrzeszcząc
przeraźliwie, co uruchomiło zegar, który odmierzał czas, do końca ich istnienia.
Młodzi mężczyźni się ocknęli i spojrzeli po sobie z nienawiścią. Wrogowie. Hmm…
Jigsaw opowiedział im, co mają zrobić. Obaj młodzieńcy sprzeczali się
przepychając piły między sobą, a dziewczyna tylko dolewała oliwy do ognia wzniecając,
co chwila to jednego, to drugiego. W końcu obaj zabili dziewczynę, która
wrzeszczała jeszcze chwilę po tym jak obaj nastolatkowie zostali rozkuci.***
Allen uniósł się na rękach i spojrzał na mnie pijackim lekko
spojrzeniem.
- Ja… – Patrzył na mnie z bliska… Takim,
takim nie odgadnionym wzrokiem. – … Chce spróbować całować się z tobą, Adam.. –
Ostawił piwo, a raczej jego pustą butelkę na szafeczkę nocną i pochylił się
nade mną.
- Kris, co ty… – Szepnąłem cicho i
złapałem go w pasie, tak, aby nie spadł. Ten pochyliłem się nad mną i pocałował
mnie namiętnie.
Po chwili odwzajemniłem jego pocałunek.
***
Obudziłem się około godziny
pierwszej w nocy. Dwie godziny do odjazdu. Właściwie mamy półtorej godziny. Z
westchnieniem chciałem obudzić szatyna, który spał mocno wtulony we mnie, ale z
rezygnowałem. Niech pośpi jeszcze pół godziny, a gdy się umyję to i jego
obudzę.
Westchnąłem ciężko… On i ja… Nieee…! Nie może być.
Spojrzałem na przyjaciel, który przykleił się do mojego ramienia. Będę go
musiał zapytać, co on do mnie tak naprawdę do mnie czuję. Obudziłem go równo o
godzinie 01:30, gdy ja sam wyszedłem z łazienki.
- Rusz się… – Mruknąłem cicho. – Bo Ci
naleśniki zjem.
- NALEŚNIKI!! – Wrzasnął, gwałtownie
siadając na łóżku. Ja buchnąłem śmiechem. Nigdy się nie nauczy tego, że jego
ukochane naleśniki, mogę mu zrobić zawsze i praktycznie tylko dla niego?
Ja nie jadam naleśników na śniadanie. Wolę kromkę z
nuttelą i gorące mleko, ewentualnie kakao.
Gdy wyszliśmy z domu była druga w
nocy. Ciągnąc torbę na kółkach do samochodu i niosąc plecak na plecach,
zapytałem przyjaciela, u kogo będzie mieszkał. On zrobił zdziwioną minkę i
odparł, że nie sprawdził tego. Dodał jednak, że sprawdzi w samolocie.
- A ty, u kogo mieszkasz.. – Zapytał z
uśmiechem.
- U jakiegoś Billa Kaulitza.. Hmm… Mam
jego zdjęcie w teczce. Śliczny jest… – Mruknąłem cicho.
- Mhm..
Stanęliśmy między limuzyną, a
samochodem sportowym. Zapytałem przyjaciela, jakim autem chce jechać. On
wskazał mi na czarny samochód z przyciemnianymi szybami.
- Jak chcesz.. – Stuknąłem w szybę
paznokciem, pomalowanym na czarno. Uchylił mi zaspany mężczyzna.
- Słucham? – Uśmiechnął się.
- Potrzebujemy z Krisem, podwózki na
lotnisko w Los Angeles… – Uśmiechnąłem się szeroko, ale prosząco. Mężczyzna
uśmiechnął się i skinął mi głową, żebyśmy wsiadali. Usiadłem z przyjacielem na
miejscu, ówcześnie pakując bagaże do bagażnika. Następnie odjechaliśmy w stronę
lotniska.
… ******…
*A – W stanach zjednoczonych o ile się nie mylę,
jest system alfabetyczny (TABELA PONIŻEJ)
System cyfrowy:
|
System alfabetyczny:
|
1
|
F
|
2
|
E
|
3
|
D
|
4
|
C
|
5
|
B
|
6
|
A
|
**Piła VI – O ile się nie mylę, jest to ostatnia
część SAW (piła). Horror amerykański, z 2011r – Polecam ten film, jest
zajebisty!
***Taki mini spojler ;]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz