Jak wam się podoba? ^.^
Wesołych świąt;*!!aa
Hmm..
Nie mam siły tego sprawdzać, ale dobra..
Odpowiedzi
na komentarze:

<lol2>
Muszę częściej straszyć ludzi za wiechą <lol2>!
Rozdział:
5. – Dyskoteka. Cz. 2 z 2.
Bill:
Adam rozglądał się zaciekawiony po
wnętrzu dyskoteki. Zastanawiałem się czy będziemy tu długo, bo już mnie głowa pękała
od głośnej muzyki. Ciemne pomieszczenie, nie dla tego, że było ciemno, ale dla
tego, że ściany były czarne z namalowanymi gdzieniegdzie napisami w stylu gotyckim.
Po prawej był DJ, a po lewej bar. Muzyka była głośna, aż uszy pękały.
- Chodź! – Wrzasnął Adam przekrzykując
muzykę i pociągnął mnie do baru. Zaczerwieniłem się, gdy zobaczyłem prawie
nagie dziewczyny, tańczące na rurach lub popijające drinki z palemkami. Adam
usiadł na wysokim, brązowym, barowym krześle i zamawiał dwa drinki z papai, i z
melonem. Barmanka zatrzęsła bombonami i nalała wódki, a później soku z papai do
naczynia i zaczęła nim trząść, a gdy skończyła, uśmiechnęła się lekko.
- Proszę.. – Powiedziała ponętnym szeptem
nalewając do dwóch szklaneczek, drinka. Adam zapłacił i zabrał je z uśmiechem. Podał
mi jednego.
- Chodźmy gdzieś usiąść!
Dojrzał dwie puste kanapy i zabrał mnie
tam. Adam rozwalił się na jednej z nich.
-
Dzięki.. – Uśmiechnąłem się do Adama. Usiadłem obok niego.
-
Nie słyszę! – Krzyknął.
-
Mówię, że dziękuję! – Powtórzyłem, tym razem głośniej, po czym upiłem
pierwszego łyka napoju. Gardło zaczęło palić mnie niemiłosiernie.
-
Aha! – Skinął mi głową.
W klubie było mnóstwo osób, gdzieś
mi śmignęła blond włosa głowa mojego kumpla, Tommy'ego, który tańczył wśród
kolorowych świateł i dziwkarsko ubranych lasek. Adam wypił swojego drinka i
pociągnął mnie na parkiet. Ludzie tańczyli. Ich napalone męskie i damskie ciała
ocierały się zarówno o siebie, jak i o mnie. Nie chciałem tańczyć, ponieważ…
Ehh… Nie potrafiłem, nie chciałem. Adam z tego, co zauważyłem, poruszał się
świetnie. Jego ciało poruszało się w takt piosenki. Adam patrzył na mnie z …
jawnym pożądanie i seksem. Jego usta były rozchylone. Na moim karku pojawiły
się krople zimnego potu. Czarnowłosy złapał mnie za rękę i pociągnął mnie do
siebie. Pisnąłem; przestraszyłem się. Piosenka się skończyła i poleciała
następna. Adam obracał mną w takt piosenki. Szybko mną balansował. Ocierał się,
okręcał, obejmował mnie w pasie. Nagle pochylił się nade mną. Jego usta znalazły
się tuż przy mojej szyi. Kawałek skończył się szybko.
- Jesteś niesamowity… – Szepnąłem, ale
kiedy dotarło do mnie, co powiedziałem. Dobrze, że mnie usłyszał, bo i tak
byłem już czerwony.
Adam znów pociągnął mnie do siebie.
***
- Idziemy do domu?! – Zapytałem około 2:00
zmęczonym i lekko pijanym głosem. Adam skinął mi głowo i oma się nie wyjebał,
na schodach, prowadzących z wyjścia dyskoteki. Chłodne, kwietniowe powietrze
uderzyło mnie z całej siły w twarz. Brrr…
Szliśmy powoli, ulice były puste. Jedynie
latarnie dawały cień światła. Adam był oparty o moje ramię. Gadała jakieś
pierdoły i wybuchał śmiechem. Sięgnąłem do kieszeni spodni i wyciągnąłem pęk
kluczy, tylko po to, żeby otworzyć jednym z nich drzwi, a później rzuciłem kluczami
na szafkę. Zdjąłem Adamowi buty, z siebie ściągnąłem kurtkę. Wziąłem Adama do
gościnnego pokoju, gdzie aktualnie spał. Pchnąłem go na łóżko. Adam od razu
został zwalony z nóg. Już nigdy więcej nie będzie pił!
***
Adam:
Bill, odprowadził mnie do łóżka, na które padłem niemalże od razu zasypiając. Okryto mnie kołdrą.
Bill, odprowadził mnie do łóżka, na które padłem niemalże od razu zasypiając. Okryto mnie kołdrą.
***
Obudziły
mnie poranne, promienie, wschodzącego słońca i potworny ból głowy. Najpierw
uchyliłem, ale sekundę później zacisnąłem powieki i jęknąłem. Bill wszedł do
pokoju, a ja westchnął ciężko uchylając powieki.
- Tabletki i woda, później idź spać … –
Uśmiechnął się i odwrócił do mnie plecami i przy drzwiach rzucił. – Idę
pobiegać, wracam za jakiś czas..
- Bill?
- Hmm..?
- Dzięki. – Padłem na po duszki i
łyknąłem dwie tabletki przeciw bólowe, które popiłem wodą i wróciłem do spania.
***
Bill:
Tom obudził mnie o 6:30 przez sms-a. Napisał mi, że u niego wszystko super, i że kupił wielkiego, czarnego, pluszowego psiaka, z powodu, iż miałem alergię na sierść psów i innych zwierząt, to nie mogłem. Potem napisał, że znalazł sobie laskę do – i tu się zarumieniłem, ja, kto ja – pieprzenia. Poszedłem do kuchni. Przespałem niecałe trzy i pół godziny. Zrobiłem sobie kawę i wypiłem ją, a następnie spojrzałem na magiczny wschód słońca. Wyglądał magicznie. Najpierw na ciemnym niebie zaczęły znikać ciemne chmury, zastępując je czerwonymi, pięknymi kolorami. Stopnia czerwień była zastępowana przez pomarańcz oraz żółć, a następnie, gdy kula wynurzyła się całkowicie, niebo przybrało odcień cudownego błękitu.
Tom obudził mnie o 6:30 przez sms-a. Napisał mi, że u niego wszystko super, i że kupił wielkiego, czarnego, pluszowego psiaka, z powodu, iż miałem alergię na sierść psów i innych zwierząt, to nie mogłem. Potem napisał, że znalazł sobie laskę do – i tu się zarumieniłem, ja, kto ja – pieprzenia. Poszedłem do kuchni. Przespałem niecałe trzy i pół godziny. Zrobiłem sobie kawę i wypiłem ją, a następnie spojrzałem na magiczny wschód słońca. Wyglądał magicznie. Najpierw na ciemnym niebie zaczęły znikać ciemne chmury, zastępując je czerwonymi, pięknymi kolorami. Stopnia czerwień była zastępowana przez pomarańcz oraz żółć, a następnie, gdy kula wynurzyła się całkowicie, niebo przybrało odcień cudownego błękitu.
Odwróciłem się tyłem do okna i
złapałem za butelkę z wodę i jakieś tabletki przeciwbólowe, które wyciągnąłem z
apteczki w łazience na dole i zaniosłem je Adamowi. Ciekawe czy śpi?
Wyszedłem z łazienki i ruszyłem, po
schodach w kolorze mahoniowym, do gościnnego pokoju. Nie spał. Leżał na wznak i
przesłaniał oczy, lewą ręką, masując skronie.
- Tabletki i woda, później idź spać … –
Uśmiechnąłem się i odwróciłem. – Idę pobiegać, wracam za jakiś czas.. – I już
byłem przy drzwiach.
- Bill?
- Hmm..?
- Dzięki. – Usłyszałem dźwięk upadku na
poduszki i uśmiechnąłem się, po czym wyszedłem zamykając cicho drzwi. Poszedłem
do siebie. Do końca korytarza i w prawo. Postanowiłem na serio, pójść pobiegać.
Ciekawe jak duże zakwasy mnie czekają?
Ubrałem czarny dres i białe adidasy
z czarnym nieokreślonym wzorkiem z boku. Zawiązałem buty i poszedłem na
podwórko. Zacząłem rozciągać, robiłem mięśnie; skłony i takie tam. Gdy
skończyłem, postanowiłem biec w stronę parku. Ja w przeciwieństwie do brata,
który wybierał siłownie i dosyć mocno pakował, wolałem parki i lasy. W drodze
powrotnej zahaczę o las, pomyślałem wkładając słuchawki, od telefonu do uszu i
włączyłem muzykę. Wiatr delikatnymi ruchami, jakby ktoś je całował, muskał moje
policzka. W tedy pomyślałem o Adamie…
Przystojny,
miły, młody, mężczyzna… Ciekawe, jak całuję… Aaaa!! Co? Ja to pomyślałem!? Nie!
Nie! Nie! Ty nie możliwe, ja nie jestem pedałem! Tylko, kto był w tych snach?
To nie możliwe. Jasna cholera..
Dobiegłem
do bramy wyjściowej z parku. Teraz do lasu.
On
mi nie może się śnić! Chyba muszę iść do psychiatry albo do psychologa.
Skończyłem o nim myśleć i wbiegłem do lasu.
Piękne,
osłonięte koronami drzew miejsce, które miało swój urok. Nie chodziło tu tylko
o przyrodę, ale o magię miejsca. Wysokie, piękne drzewa, gdzieś w oddali było
słychać szum liści, a to wiewiórka przebiegła mi pod nogami. O tak! Lubiłem
takie miejsca. Szłoby tu zrobić piknik z Adamem. Oh! Szlag! Znowu on.
…******…